Yeeeehaaaa
No to jedziemy.
Ktoś zauważył dzisiaj/wczoraj... w czwartek 15 Sierpnia co wyprawiał zielony?
Najpierw jazda w górę bo coś tam, a potem zwrot i pikujemy w dół aż złoto nie wytrzymało i walnęło piękne $51 w górę jak za starych dobrych czasów.
Co takiego się stało? W zasadzie nic. No może nie zupełnie nic ale nic tak naprawdę istotnego.
Po pierwsze rynki są płytkie, szczególnie w środku Sierpnia. Po drugie były nieco bardziej płytkie ze względu na święto - sesja Europejska była cieniutka (no może oprócz funta który ma ostatnio dobrą passę z raportu na raport EDIT: no i w City nie obchodzą świąt katolickich jak np. we Frankfurcie). I tak się to leniwie toczyło aż w NY pojawiły się poranne newsy i to całkiem sporo jak na jeden dzień. Można się teraz kłócić co miało większy wpływ, najwyraźniej "lepsza" inflacja (czyli nie niższa od spodziewanej) w połączeniu z lepszym tygodniowym raportem o nowych zasiłkach dla bezrobotnych (czyli że mniej ich było niż poprzednio) obudziła "ducha" taper ON czyli oczekiwań, że FED rozpocznie "zwijanie" QE już za dwa tygodnie. Dolar ruszył w górę i to tak, że mnie nawet obudził spadający Kangur z Edkiem po schodach :-)
I już się wszystko ładnie rozkręcało aż otworzył się NYSE i wszystko zrobiło zwrot o 180 stopni.
Dlaczego? I tutaj jest ten pies pogrzebany... w zasadzie trudno powiedzieć dlaczego choć wskazuje się wiele możliwych przyczyn.
Np. bardzo blade projekcje ekonomiczne szefa Cisco czy równie słabe Wall Mart. Że one spowodowały wyprzedaż akcji. Może... Tyle że to nie było żadną nowością - pojawiły się wczoraj, a nie dzisiaj.
Bardziej mi to wygląda na zwykły krótkotrwały pęd, odgrzewany kotlet taper on/off który z mniejszą lub większą siłą pokutuje wciąż na rynkach (ostatnio z mniejszą). Bo te dane tak naprawdę nic nowego nie wniosły, a gwałtowne ruchy wynikły bardziej z płytkiego rynku niż czegokolwiek bądź innego. Jak kurz opadł oczy przejrzały okazało się, że nie ma czego grać, za to antydolary spadły tak, że aż kusiło żeby coś szybko kupić.
Najwięcej chyba na tym skorzystało złoto. Przebiło od tygodni uważnie obserwowany opór $1350 i to w ładnym stylu. OK, przynajmniej na razie to tak wygląda.
Mówią, że ta świeca "dobiła" dolara. Jakoś tego nie kupuję - rynek złota musiałby być znacznie większy żeby dołować dolara do wszystkich niemalże walut. Rynek złota bynajmniej nie jest mały, ale po ładnych kilkunastu miesiącach odchudzania to nie to samo co kiedyś… za mało lewarowanego papieru.
Ale faktem jest, że złoto jest teraz powyżej tego oporu i wygląda o wiele lepiej niż jeszcze kilka godzin temu.
Chętnie zobaczyłbym wolumen, a jeszcze chętniej pozycje ale to dowiemy się dopiero za dwa tygodnie (CME publikuje w piątki wieczorem raporty z wtorkowego zamknięcia).
Jutro mamy spokojniejszy piątek, przynajmniej do 14:30 kiedy pojawią się mniej istotne dane z USA, ale wieczorem może trochę rzucać bo w programie mamy U Mich Consumer Sentiment który sam w sobie wydaje się być śmieszny, ale ze względu na dość specyficzny sposób publikacji jest świetną pożywką dla znudzonych dealerów bankowych mających 2 sekundy przewagi nad detalistami

Od dwa, przez pięć do dziewięć...