Jak by na to nie patrzeć, mamy dżina wypuszczonego z butelki.
Ku zaskoczeniu i przerażeniu świata UK zagłosowało w referendum za wyjściem z EU.
Musi to jeszcze przyklepać parlament, a potem rząd musi uruchomić artykuł 50 traktatu lizbońskiego gdzie opisana jest (bardzo ogólnie) procedura wyjścia z EU.
Technicznie brzmi to prosto ale pod tymi słowami kryje się mnóstwo zawiłości.
Np. kiedy? Cameron nie chce do tego przykładać ręki, zapowiedział rezygnację w październiku więc teoretycznie nic konkretnego wcześniej się nie wydarzy.
Ale praktycznie to wcale nie jest takie pewne.
Np. pojawiła się petycja o drugie referendum (dzięki patyk89 za info):
https://petition.parliament.uk/petitions/131215
Co prawda szanse na to są marne: raz, że działałoby to wstecz co jest sprzeczne z podstawowymi zasadami prawa, dwa, że warunki jakie tam są podane są tak wyśrubowane, że w praktyce oznaczałoby to robienie referendum za referendum aż do skutku co jest po prostu kpiną i oszustwem.
Ale ponieważ podpisało się pod nią już ponad 3 miliony osób (i szybko rośnie) co daje już przynajmniej 10% głosujących w referendum, nabiera ona znaczenia i budzi nadzieje na “odrobienie wyjścia”.
EDIT: nie można też wykluczyć pojawienia się jakiejś innej demokratycznie akceptowalnej możliwości zmiany - do wielu ludzi dopiero teraz dotarło co właściwie się wydarzyło i usiłują coś z tym zrobić. Np. szkockie pomysły (post niżej).
To nie wszystko - być może szykują się przyspieszone wybory w UK. Na to też liczą zwolennicy pozostania - że uda się je wygrać i powstrzymać wyjście.
http://www.theguardian.com/politics/201 ... l-election
Nie wiem na ile to jest realne ale faktem jest, że to referendum tak podzieliło ludzi na Wyspach, że tradycyjne podziały partyjne nie mają tutaj już żadnego znaczenia. Co daje szansę innym. A nawet jeżeli nie to robi duże zamieszanie.
Z kolei w Brukseli Juncker i reszta są z jednej strony wściekli, z drugiej wystraszeni i chcą zmusić UK do jak najszybszego wyjścia żeby zapobiec chaosowi i dalszemu rozpadowi - w wielu krajach już słychać głośne wołania o referendum.
Zapowiadają jednocześnie, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla UK po wyjściu - niegrzeczni będą karani.
Mają nadzieję że w ten sposób wystraszą innych ale nie sądzę aby to rzeczywiście tak zadziałało - za dużo ludzi jest po prostu wściekłych na elity które od wielu, wielu lat realizują politykę coraz bardziej oderwaną od ludzi.
Tak więc spokojnie nie będzie.
Soros pisze, że to już właściwie koniec EU:
https://www.project-syndicate.org/comme ... os-2016-06Now the catastrophic scenario that many feared has materialized, making the disintegration of the EU practically irreversible.
(…)
the EU truly has broken down and ceased to satisfy its citizens’ needs and aspirations. It is heading for a disorderly disintegration that will leave Europe worse off than where it would have been had the EU not been brought into existence.
Choć na koniec pisze żeby się nie poddawać i wzywa do gruntownej przebudowy EU. Tylko kto to miałby zrobić?
Politycy i biurokraci którzy doprowadzili do tego co teraz się dzieje?
Z powyższego wynika, że w zasadzie rozpoczyna się kolejny światowy kryzys.
A to oznacza:
- zwiększoną zmienność na rynkach,
- rynki targane nastrojami risk on/off od nagłówka do nagłówka
- ucieczkę z rynku akcji w dług Japonii, Niemiec i USA,
- ucieczkę do jena, franka dolara i złota. Euro też może korzystać na silnym risk off jako waluta fundująca mimo, że to wszystko jest złe dla EZ. Tyle, że ujemne stopy robią swoje.
O podwyżce stóp Fed na razie można zapomnieć.
Moody's obniżył perspektywy długu UK do negatywnej
Wielu już pisze o cięciu stóp przez BoE (obecnie 0.5% od 2009r.)
SNB i BoJ znów będą musiały się zmagać ze swoimi walutami.
Nie wiem na ile to co się będzie dziać może być porównywalne z Wielkim Kryzysem Finansowym 2008-2009 czy kryzysem długu w EZ 2010-2012 ale warto popatrzeć na historyczne wykresy czego można by się ewentualnie spodziewać - jak wyglądała wtedy zmienność, jak nieobliczalny był wtedy rynek.
Na pocieszenie świat jest teraz nieco lepiej przygotowany na takie rzeczy - banki centralne mają plany awaryjne, są jakieś rezerwy finansowe, większość banków jest dobrze zabezpieczona na szoki rynkowe.
Ale to nie znaczy, że wszystko będzie spokojnie rozchodziło się po kościach.
Np. jak zaczną spadać napompowane pod niebiosa ceny nieruchomości w Londynie zrobi się bardzo nieciekawie...