Oto dlaczego nie nadaję się na komentatora, a co dopiero eksperta:
Napisałem mnóstwo słów na temat tego co się działo, dzieje i można spodziewać na postawie wydarzeń w tym tygodniu, a wystarczyło napisać zaledwie jedno zdanie:
Jamie Coleman pisze:New lows for the euro late in the session as growing expectations of an ECB cut and the risk of a Fed taper as soon as December turn the markets on their head.
Po naszemu (dość luźno): "Wzrastające oczekiwania cięcia stóp przez ECB oraz rozpoczęcia ograniczania QE przez Fed już w Grudniu zawróciły rynki za łeb ".
No cóż, jedyne co mam na usprawiedliwienie to że nie siedzę w tym od trzydziestu lat... a ze swoich coś koło czterech z kawałkiem przez pierwsze dwa i pół miotałem się w poszukiwaniu prostej recepty na złapanie Pana Boga za nogi

Dopiero jak doszedłem do wniosku, że takiej nie ma i trzeba wysilić makówkę rozpoczęłam EDIT: rozpocząłem - (f* spellcheck!) "sezonowanie". Które nadal trwa.
Wracając do oczekiwań: jeszcze w środę po południu były wręcz odwrotne: (prawie) nikt nie spodziewał się, że ECB będzie "musiał" coś robić podczas gdy (znów prawie) wszyscy oczekiwali, że tapirowanie rozpocznie się w przyszłym roku i to dopiero w okolicach Marca.
W tej chwili nie ma znaczenia czy te nowe oczekiwania mają sens czy nie - jak doskonale wiemy kłótnie z rynkiem nie kończą się dobrze

Ale jak już przeleci całe stado i kurz opadnie to będziemy mieli nieco inną sytuację: konfrontację oczekiwań z rzeczywistością. Co może być bardzo interesujące zwłaszcza, że te oczekiwania przeleciały z jednego przegięcia w drugie...
Na ten tydzień już wystarczy. Żegnam wszystkich serdecznie i życzę samych sukcesów w przyszłym tygodniu

Od dwa, przez pięć do dziewięć...