wyjątkowo słaby NFP i co gorsza znaczne zrewidowanie w dół poprzednich dwóch miesięcy zaskoczyły rynki oczekujące podwyżki stóp.
Obudzone na nowo optymistycznym protokołem z poprzedniego posiedzenia FOMC, wzmocnione później serią byczych wypowiedzi szefów Fed oraz zadziwiająco nie-pesymistycznych wypowiedziach samej Yellen (podczas uroczystości na Harvardzie) apetyty na podwyżkę były duże co przekładało się na kontynuację rajdu dolara.
NFP zadziałał jak kubeł zimnej wody na głowę, dolar natychmiast zleciał z piedestału.
Teraz szanse na czerwcową podwyżkę są żadne, a na lipcową małe co będzie dołować zielonego.
Mój nieważony indeks dolara pokazuje, że spadł on "zaledwie" o połowę tego rajdu co znaczy, że ma jeszcze miejsce na dalsze spadki.
Co jakimś dziwnym trafem ładnie się wpisuje w statystyki miesięczne - czerwiec jest kiepski dla dolara, a tu jak na złość zaczął się dla niego w byczej atmosferze.
Do piątku nie za bardzo wiadomo było jak dolar miałby mieć się źle, co najwyżej może jakaś korekta ale to za mało jak na cały miesiąc.
A tu nagle bang i zmiana kierunku.
Oczywiście jest za wcześnie żeby przesądzać ale przynajmniej coś zaczyna tutaj grać.
W tym tygodniu:
W poniedziałek znów będzie przemawiać Yellen i teraz wszyscy będą czekać co ona na to.
Fed nie traktuje NFP zbyt poważnie więc może nie ma co liczyć na zbyt dużo.
Ale tak naprawdę nie ważne co dokładnie ona powie lecz to co rynki będą chciały z tego ukręcić.
Poza tym dolar w tym tygodniu ma zdecydowanie mniej istotnych wydarzeń. Co nie znaczy, że będzie zupełnie nudno.
W środę JOLTS - raport który Fed obserwuje ( w przeciwieństwie do NFP ) choć jest on nieco spóźniony.
Czwartkowe tygodniowe zasiłki dla bezrobotnych mogą też zrobić nieco zamieszania gdyby znacznie odstawały od oczekiwań.
Jak kota nie ma myszy harcują (kotem był mocny dolar).
Szczególnie korzysta na tym jeszcze nie tak dawno nielubiany dolar australijski.
Na dodatek dostał on solidne wsparcie z gospodarki: wzrastający import, lepszy PKB itp.
Znacznie ostudziło to oczekiwania na kolejne cięcie stóp we wtorek.
W środę zbiera się również RBNZ. Nie obserwuję Kiwi, nie wiem jakie są oczekiwania więc nie wiem czy będzie to miało wpływ na rynek.
W czwartek Niemiecka wymiana handlowa. Oby nie było tutaj żadnych zawodów…
W piątek kanadyjski rynek pracy. Konia z rzędem temu kto jest w stanie powiedzieć czego można oczekiwać poza sporą zmiennością…
Funt:
w tym tygodniu jest cała seria rozmaitych raportów które normalnie mają znaczenie i wpływają na rynek.
Ale zbliżające się referendum i zamieszanie jakie to generuje będzie silniejsze.
EDIT: kombinacja tych czynników plus zamieszanie z dolarem oznacza, że kabel będzie jeszcze mniej przewidywalny niż normalnie (a normalnie jest tak przewidywalny jak pogoda w górach

I na koniec jen: cholera wie co się z nim dzieje.
Tzn. działa na niego kilka sprzecznych ze sobą sił co w efekcie daje trudno przewidywalny rynek. Risk on, off, dolar, japońskie wyniki gospodarcze, zmiany w polityce gospodarczej i fiskalnej żeby wymienić choć kilka z nich.
W tym tygodniu widzę przynajmniej dwa istotne wydarzenia: PKB we wtorek i zaangażowanie zagraniczne w dług i akcje w środę.
Ale co z tego może wyniknąć nie mam pojęcia.