Biada, biada nam wszystkim… to mniej więcej wynika z weekendowej prasy. Z małymi wyjątkami.
1) UK - stagnacja, recesja (do wyboru), szeroko oczekiwane cięcie stóp i więcej QE na posiedzeniu 4 sierpnia.
2) US - zaskakująco słaby PKB za drugi kwartał i jeszcze rewizja w dół pierwszego wyciągnęły z lamusa wszelkie obawy o stan amerykańskiej gospodarki.
Jeszcze w środę wieczorem rozważano kiedy Fed podniesie stopy w tym roku po w miarę optymistycznym komunikacie, a w piątek po południu już była mowa, że najwcześniej we wrześniu przyszłego roku. A teraz wróciły nawet spekulacje o ujemnych stopach.
Morgan Stanley napisał w czwartek do swoich klientów, że dolar spadnie ok. 5% w kolejnych miesiącach na coraz słabszych danych ekonomicznych USA.
I już następnego dnia spadł 1.5% na PKB słabszym o ponad połowę od oczekiwań. Prorok czy co?

3) Japonia - cokolwiek Abe & Co nie zrobią, nie widać efektów w postaci inflacji zdążającej do 2%. A że robią to już od 3 bodajże lat to trudno się dziwić, że mało kto wierzy, że będą jeszcze kiedyś jakieś z tego efekty oprócz olbrzymiego rachunku w BOJ.
Zeszłotygodniowe zwiększenie QQE zostało odebrane jako zbyt skromne.
Chodzą ploty, że BOJ rozważa wyrzucenie celu inflacyjnego do kosza co zostałoby odbierane jako kapitulacja.
2) EZ. Tu jest gorzej. Bankowy stress test nie wypadł wystarczająco… strasznie i to jest problem dla szukających problemów

Na dodatek tuż przed ogłoszeniem wyników najgorszy z tych banków, Monte dei Paschi (który to miał podobno zaraz upaść powodując kolejny wielki kryzys w Europie z którego już miała nigdy nie powstać) ogłosił, że znalazł chętnych (no może raczej ochotników z łapanki) którym opchnie cały swój portfel śmieci. Nie było to łatwe ale jednak zamiast bankructwa pozbędzie się problemów i dostanie jeszcze za to 5 miliardów euro… niezły interes nie? Teraz lepiej trzymać się z daleka od tych co mają to kupić..
I w ten sposób kolejny Armageddon na który już szykowały się media szlag trafił

Ale to nie znaczy, że jest wesoło. Humory są kiepskie więc trzeba szukać innego straszaka.
I tu kłania się Brexit - skoro UK ma się mieć źle, to i EZ będzie mieć katar: niższy popyt z Wysp, więcej niepewności co oznacza ogólnie niższy popyt, a później rozstanie. Np. Ford rozważa zwinięcie swojej produkcji i na Wielkiej Brytanii i na kontynencie.
Podsumowując oczekiwania (przynajmniej na początku tego tygodnia):
- funt w dół (przynajmniej przed BOE),
- dolar w dół,
- jen w górę,
- euro… tutaj różnie. Ale gdziekolwiek by euro nie zaczęło wędrować nie będą do duże ruchy.
- ten cały mix może też dodać apetytu na złoto.
Sezonowo zaś sierpień nie jest dobry na Antypodach, sprzyja zaś jenowi, dolarowi oraz metalom szlachetnym.
Z tym funtem może nie być to jednak takie proste - generalnie od referendum wszyscy się zgadzają, że funt powinien dalej spadać. Tymczasem on jakoś nie jest taki chętny.
Ze dwa razy były już zjazdy pod cięcie stóp i nadal siedzi on w konsoli. Co prawda rajdy są sprzedawane i to mocno ale jakoś nie widać chętnych do pociągnięcia tego dalej.
Z tego co czytam większość jest przekonana, że BOE przynajmniej obniży stopy.
Wydaje się, że obniżka do 0.25% i zwiększenie QE jest już w cenie więc robi się miejsce na zawód.
O ile w ogóle BOE coś zrobi bo dopiero w tym tygodniu zaczną się pojawiać oficjalne dane za lipiec - może nie być tego wystarczająco dużo do podejmowania poważnych decyzji.
Tak czy inaczej od poniedziałku do czwartku, każdego dnia funt będzie miał okazję poskakać - najpierw na danych za lipiec, potem przez BOE.
Tylko ze stronami góra/dół nie jest to wcale takie oczywiste jak mówią te ogólne oczekiwania.
Na razie najbezpieczniej jest sprzedawać rajdy i nie liczyć na zbyt dużo.